W piątek 15 listopada w Katowicach odbyły się warsztaty z obecnym mistrzem świata Pole Sport Alexem Shchukinem! Czekałam na nie od kilku miesięcy i muszę przyznać, że było warto. Alex jest miszczem nad miszczami!
Słowem wstępu - Alex pochodzi z Ukrainy i jak na mistrza wcale nie zajmuje się pole dance od dawna. Jego przygoda z tą dyscypliną zaczęła się zresztą dzięki żonie, która wcześniej zajmowała się pole dance i namawiała go do spróbowania. Dopiero kiedy zachorowała, Alex chcąc zrobić dla niej coś specjalnego postanowił poczynić pewne konkretne kroki i wystąpił na konkursie World Pole Dance w Zurychu. Debiut niezły, bo zajął tam trzecie miejsce. Debiut doskonały jak na osobę, która całkiem niedawno zaczęła treningi. Oglądałam wszystkie jego występy i budziły one mój niekłamany podziw. Świetne rozciągnięcie, doskonałe poczucie rytmu, piękny, męski ruch ciała, wiele akrobatycznych elementów... No co tu dużo gadać - robił chłopak robotę.
Nie do końca wiedziałam na co mam się szykować, kiedy jechałam na warsztaty i szczerze powiedziawszy byłam mega podekscytowana. Właściwie to byłam niezdrowo podjarana (to lepiej oddaje prawdę) :)
Wraz z moimi dzielnymi towarzyszkami Karoliną Sobieraj i Olą Kulikowską dotarłyśmy na miejsce prawie spóźnione (jakimś cudem nie przyszło nam do głowy, że bez GPS'a może być ciężko odnaleźć się w obcym mieście) :D
No i się zaczęło. Bardzo energiczna rozgrzewka, troszkę więcej gięć w plecach niż powiedzmy na mojej rozgrzewce (i słusznie zresztą), a potem do roboty. Zaczęliśmy do kręconych kombinacji, które można wykorzystać w choreografiach. Wszystko trenowaliśmy na rurze statycznej. Może to i lepiej, bo po późniejszych saltach uznałam, że moglibyśmy wylecieć z orbit :) potem kolejne kombinacje z wejściem na bark, przekręty ciała w wahadle i w końcu salto i fiflak. Tak jak podejrzewałam - było więcej elementów akrobatycznych. To akurat nie jest moją mocną stroną. Ale cieszę się, że mogłam spróbować, bo teraz jak wpadnę na salę nikt mnie od rury nie odciągnie, dopóki nie będę mistrzem salta :) Oczywiście przy tego typu elementach jest więcej strachu i ten strach trzeba z głowy przegnać. Podsumowując - zrobiliśmy bardzo dużo nowych rzeczy. Nie przypuszczałam nawet, że damy radę tyle zrobić w tak krótkim czasie.
Co poza tym? Poznałam wspaniałe dziewczyny z Krakowa. Patrycja, Iza - już teraz no merci! Przyjezdzam do Krakowa na trenio. Będziecie mnie gościć, czy tego chcecie czy nie! Duży szacun ode mnie także dla Kuby Kolasy, który prowadzi warszawską filię Sunset Girl Pole Dance Studio.
I tak sobie pomyślałam, że to nasze pole dance community jest po prostu zajebiste! I że razem to szczyty można zdobywać!
Co myślę o Alexie? Niebywale sprawny, super skromny i nieskończenie cierpliwy. Bardzo ciepły człowiek z artystyczną duszą. Pozytywny wariat! Mam szczerą nadzieję, że nie były to ostatnie warsztaty i ostatnie spotkanie z jego udziałem, w którym mogłam uczestniczyć.
Przy okazji przyjechał także TVN i dziś ukazała się krótka relacja z naszych warsztatów.
Link poniżej:
http://dziendobry.tvn.pl/wideo,2064,n/mistrz-swiata-w-tancu-na-rurze,105998.html
(a nie mówiłam, że byłam niezdrowo podjarana?!) :D
Na końcu podziękowania dla Sunset Girl Pole Dance Studio za zorganizowanie warsztatów. Karolina Grzywaczewska - oby więcej takich inicjatyw! Integrujmy się :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz