Wrzucam na szybko wyniki z Mistrzostw w Singapurze. Jutro uzupełnię wpis, ale dla ciekawskich według www.unitedpoleartists.com/todays-pole-news wyniki przedstawiają się następująco:
Natasha Wang - the winner!
Ale nasza Joasia Derybowska w kategorii Masters ma brąz!!! :)
Women’s
1st – Natasha Wang
2nd – Rafaela Montanaro
3rd – Polina Volchek aka Pink Puma
Men’s
1st – Derick Peirson
2nd – Alex Shchukin
3rd – Steven Retchless
Doubles
1st – Enchanted (Tiff and Ruth)
2nd – Mina Mortezaie and Nadia Shariff
3rd – Suzie Q and Toby J
Disabled
1st – Eri Kamimoto
2nd – Deb Roach
Masters
1st – Joanna Littlewood
2nd – Greta Pontarelli
3rd – Joanna Derybowska
Pole Industry Awards
Instructor of the Year – Marlo Fisken
Performer of the Year – Natalia Tatarintseva
Choreographer of the Year – Sergia Louise Anderson
Studio of the year – Choreography House
Industry Person of the Year – Fawnia Dietrich
Pole Idol – Marion Crampe
sobota, 30 listopada 2013
środa, 20 listopada 2013
Reebok coraz mocniejszy w fitnessie
Dla odmiany chce napisać kilka słów o rozwoju form treningowych Reeboka. Czemu podejmuje ten temat? Bo cenię to robi ta marka. Zwłaszcza Crossfit, którego jestem wielką fanką. Wiem, że nie każdy lubi aż tak wymagające treningi. Wolą taniec, sztuki walki... itd. Dlatego napiszę o nowych propozycjach Reeboka, bo podoba mi się to, że rozwijają się w fitnessie na taka skalę.
No bo Reebok moi drodzy zaczął współpracę z Les Mills, który to jest bardzo w świecie znanym ogarniaczem treningów grupowych (które ja kocham najbardziej). W grupie moc i siła! No i ten Les Mills wprowadził do świata na przykład takie zajęcia jak Bodypump, Bodycombat albo Les Mills Grit.
I teraz takie oto nowości proponują:
SH’BAM – taniec w stylu fit. Dziewczyna, która go prezentowała jest wulkanem energii. Każdy kto mnie zna, wie, że nie przepadam za standardowym aerobikiem, ale ten taniec podobał mi się bardzo. Poza tym - jak na mnie, zmęczyłam się na maksa. Wyszłam zlana potem :D serio!
BODYCOMBAT – inspirowany sztukami walki. Znajdziecie tu elementy karate, kick-boxing, TaeKwon Do, Tai Chi i MuayTha. Nie moja stylowa, bo nie przepadam za tego typu treningami, ale widziałam, że dziewczyny były zachwycone!
BODYBALANCE – połączenie jogi, Tai Chi oraz pilatesu. Relaksujący i rozciągający, a także wzmacniający ciało, poprawiający elastyczność i siłę mięśni. Czyli trening na spokojnie - dla tych, którzy nie przepadają za strumieniami potu.
Co poza tym? Mają coraz fajniejsze ciuchy na fitness! :)
No bo Reebok moi drodzy zaczął współpracę z Les Mills, który to jest bardzo w świecie znanym ogarniaczem treningów grupowych (które ja kocham najbardziej). W grupie moc i siła! No i ten Les Mills wprowadził do świata na przykład takie zajęcia jak Bodypump, Bodycombat albo Les Mills Grit.
I teraz takie oto nowości proponują:
SH’BAM – taniec w stylu fit. Dziewczyna, która go prezentowała jest wulkanem energii. Każdy kto mnie zna, wie, że nie przepadam za standardowym aerobikiem, ale ten taniec podobał mi się bardzo. Poza tym - jak na mnie, zmęczyłam się na maksa. Wyszłam zlana potem :D serio!
BODYCOMBAT – inspirowany sztukami walki. Znajdziecie tu elementy karate, kick-boxing, TaeKwon Do, Tai Chi i MuayTha. Nie moja stylowa, bo nie przepadam za tego typu treningami, ale widziałam, że dziewczyny były zachwycone!
BODYBALANCE – połączenie jogi, Tai Chi oraz pilatesu. Relaksujący i rozciągający, a także wzmacniający ciało, poprawiający elastyczność i siłę mięśni. Czyli trening na spokojnie - dla tych, którzy nie przepadają za strumieniami potu.
Co poza tym? Mają coraz fajniejsze ciuchy na fitness! :)
poniedziałek, 18 listopada 2013
Alex Shchukin - warsztaty z mistrzem
W piątek 15 listopada w Katowicach odbyły się warsztaty z obecnym mistrzem świata Pole Sport Alexem Shchukinem! Czekałam na nie od kilku miesięcy i muszę przyznać, że było warto. Alex jest miszczem nad miszczami!
Słowem wstępu - Alex pochodzi z Ukrainy i jak na mistrza wcale nie zajmuje się pole dance od dawna. Jego przygoda z tą dyscypliną zaczęła się zresztą dzięki żonie, która wcześniej zajmowała się pole dance i namawiała go do spróbowania. Dopiero kiedy zachorowała, Alex chcąc zrobić dla niej coś specjalnego postanowił poczynić pewne konkretne kroki i wystąpił na konkursie World Pole Dance w Zurychu. Debiut niezły, bo zajął tam trzecie miejsce. Debiut doskonały jak na osobę, która całkiem niedawno zaczęła treningi. Oglądałam wszystkie jego występy i budziły one mój niekłamany podziw. Świetne rozciągnięcie, doskonałe poczucie rytmu, piękny, męski ruch ciała, wiele akrobatycznych elementów... No co tu dużo gadać - robił chłopak robotę.
Nie do końca wiedziałam na co mam się szykować, kiedy jechałam na warsztaty i szczerze powiedziawszy byłam mega podekscytowana. Właściwie to byłam niezdrowo podjarana (to lepiej oddaje prawdę) :)
Wraz z moimi dzielnymi towarzyszkami Karoliną Sobieraj i Olą Kulikowską dotarłyśmy na miejsce prawie spóźnione (jakimś cudem nie przyszło nam do głowy, że bez GPS'a może być ciężko odnaleźć się w obcym mieście) :D
No i się zaczęło. Bardzo energiczna rozgrzewka, troszkę więcej gięć w plecach niż powiedzmy na mojej rozgrzewce (i słusznie zresztą), a potem do roboty. Zaczęliśmy do kręconych kombinacji, które można wykorzystać w choreografiach. Wszystko trenowaliśmy na rurze statycznej. Może to i lepiej, bo po późniejszych saltach uznałam, że moglibyśmy wylecieć z orbit :) potem kolejne kombinacje z wejściem na bark, przekręty ciała w wahadle i w końcu salto i fiflak. Tak jak podejrzewałam - było więcej elementów akrobatycznych. To akurat nie jest moją mocną stroną. Ale cieszę się, że mogłam spróbować, bo teraz jak wpadnę na salę nikt mnie od rury nie odciągnie, dopóki nie będę mistrzem salta :) Oczywiście przy tego typu elementach jest więcej strachu i ten strach trzeba z głowy przegnać. Podsumowując - zrobiliśmy bardzo dużo nowych rzeczy. Nie przypuszczałam nawet, że damy radę tyle zrobić w tak krótkim czasie.
Co poza tym? Poznałam wspaniałe dziewczyny z Krakowa. Patrycja, Iza - już teraz no merci! Przyjezdzam do Krakowa na trenio. Będziecie mnie gościć, czy tego chcecie czy nie! Duży szacun ode mnie także dla Kuby Kolasy, który prowadzi warszawską filię Sunset Girl Pole Dance Studio.
I tak sobie pomyślałam, że to nasze pole dance community jest po prostu zajebiste! I że razem to szczyty można zdobywać!
Co myślę o Alexie? Niebywale sprawny, super skromny i nieskończenie cierpliwy. Bardzo ciepły człowiek z artystyczną duszą. Pozytywny wariat! Mam szczerą nadzieję, że nie były to ostatnie warsztaty i ostatnie spotkanie z jego udziałem, w którym mogłam uczestniczyć.
Przy okazji przyjechał także TVN i dziś ukazała się krótka relacja z naszych warsztatów.
Link poniżej:
http://dziendobry.tvn.pl/wideo,2064,n/mistrz-swiata-w-tancu-na-rurze,105998.html
(a nie mówiłam, że byłam niezdrowo podjarana?!) :D
Na końcu podziękowania dla Sunset Girl Pole Dance Studio za zorganizowanie warsztatów. Karolina Grzywaczewska - oby więcej takich inicjatyw! Integrujmy się :)
Słowem wstępu - Alex pochodzi z Ukrainy i jak na mistrza wcale nie zajmuje się pole dance od dawna. Jego przygoda z tą dyscypliną zaczęła się zresztą dzięki żonie, która wcześniej zajmowała się pole dance i namawiała go do spróbowania. Dopiero kiedy zachorowała, Alex chcąc zrobić dla niej coś specjalnego postanowił poczynić pewne konkretne kroki i wystąpił na konkursie World Pole Dance w Zurychu. Debiut niezły, bo zajął tam trzecie miejsce. Debiut doskonały jak na osobę, która całkiem niedawno zaczęła treningi. Oglądałam wszystkie jego występy i budziły one mój niekłamany podziw. Świetne rozciągnięcie, doskonałe poczucie rytmu, piękny, męski ruch ciała, wiele akrobatycznych elementów... No co tu dużo gadać - robił chłopak robotę.
Nie do końca wiedziałam na co mam się szykować, kiedy jechałam na warsztaty i szczerze powiedziawszy byłam mega podekscytowana. Właściwie to byłam niezdrowo podjarana (to lepiej oddaje prawdę) :)
Wraz z moimi dzielnymi towarzyszkami Karoliną Sobieraj i Olą Kulikowską dotarłyśmy na miejsce prawie spóźnione (jakimś cudem nie przyszło nam do głowy, że bez GPS'a może być ciężko odnaleźć się w obcym mieście) :D
No i się zaczęło. Bardzo energiczna rozgrzewka, troszkę więcej gięć w plecach niż powiedzmy na mojej rozgrzewce (i słusznie zresztą), a potem do roboty. Zaczęliśmy do kręconych kombinacji, które można wykorzystać w choreografiach. Wszystko trenowaliśmy na rurze statycznej. Może to i lepiej, bo po późniejszych saltach uznałam, że moglibyśmy wylecieć z orbit :) potem kolejne kombinacje z wejściem na bark, przekręty ciała w wahadle i w końcu salto i fiflak. Tak jak podejrzewałam - było więcej elementów akrobatycznych. To akurat nie jest moją mocną stroną. Ale cieszę się, że mogłam spróbować, bo teraz jak wpadnę na salę nikt mnie od rury nie odciągnie, dopóki nie będę mistrzem salta :) Oczywiście przy tego typu elementach jest więcej strachu i ten strach trzeba z głowy przegnać. Podsumowując - zrobiliśmy bardzo dużo nowych rzeczy. Nie przypuszczałam nawet, że damy radę tyle zrobić w tak krótkim czasie.
Co poza tym? Poznałam wspaniałe dziewczyny z Krakowa. Patrycja, Iza - już teraz no merci! Przyjezdzam do Krakowa na trenio. Będziecie mnie gościć, czy tego chcecie czy nie! Duży szacun ode mnie także dla Kuby Kolasy, który prowadzi warszawską filię Sunset Girl Pole Dance Studio.
I tak sobie pomyślałam, że to nasze pole dance community jest po prostu zajebiste! I że razem to szczyty można zdobywać!
Co myślę o Alexie? Niebywale sprawny, super skromny i nieskończenie cierpliwy. Bardzo ciepły człowiek z artystyczną duszą. Pozytywny wariat! Mam szczerą nadzieję, że nie były to ostatnie warsztaty i ostatnie spotkanie z jego udziałem, w którym mogłam uczestniczyć.
Przy okazji przyjechał także TVN i dziś ukazała się krótka relacja z naszych warsztatów.
Link poniżej:
http://dziendobry.tvn.pl/wideo,2064,n/mistrz-swiata-w-tancu-na-rurze,105998.html
(a nie mówiłam, że byłam niezdrowo podjarana?!) :D
Na końcu podziękowania dla Sunset Girl Pole Dance Studio za zorganizowanie warsztatów. Karolina Grzywaczewska - oby więcej takich inicjatyw! Integrujmy się :)
czwartek, 7 listopada 2013
Illusionist
Jakiś czas temu wyszperałam tę figurę i wiedziałam, że trzeba natychmiast się zabierać do roboty. Podobne do Titanica, ale jednak inne - myślałam wtedy. Na sali okazało się, że miałam rację. Inna praca ciała i aby się utrzymać trzeba popracować nad innymi elementami. Od razu mówię - jak ktoś nie ma gięcia w plecach (za grosz), będzie ciężko. Tzn. nie to, że ja mam jakieś "super", ale mam wystarczające, żeby to zrobić. Co poza tym? Silny Core, czyli mocny środek ciała (mięśnie posturalne się kłaniają). Jeśli wiecie, że brzuch, pośladki i plecy słabiutkie - to nie ma co czekać! Do roboty! Wzmacniamy! :)
Kolejne info - weźcie materace - duuuzo :) jak widzicie ja wzięłam, bo się bałam, że odpadnę na ryjek :) Nie odpadłam, ale przezorny zawsze ubezpieczony.
Trik nazywa się Illusionist. Choć uważam, że bliżej mu do Titanica niż Titanicowi (jeśli wiecie what I'm talking about). Niektórzy podpisywali go:
No dobra. Konkrety. Jak wejść?
1) Supermenka
2) Łapką przyciągamy się bliżej do rurki (jak w Titanicu) i przekładamy stopy (tylko połowę - to WAZNE) na przód rurki.
3) Jak widzicie tyłeczek "blisko rurki" i najważniejsze - złapanie balansu w ciele.
Znam jeszcze drugą metodę, ale długo, by pisać (bez zdjęć).
Czy kogoś interesuje instruktaż foto?
Fot. Kasia Milewska dla OH LALA
Subskrybuj:
Posty (Atom)