Wstałam dziś o 5 rano (wiem, kogo to obchodzi), ale mam za sobą 14h dzień zawalania, więc pisać mi się nie chce. Za to nie mogę odmowić sobie, bo i tak za rzadko piszę (ciągle z braku czasu) podesłania wam kilku inspiracji. W sobotę strzeliłam szybkiego trenia, na którym utrwaliłam sobie dwa triki z warsztatów od Marion Crampe oraz ogarnęłam wraz z Pati Tazbir jeden nowy, którego autorką jest człowiek bez kości czyli Aline Kerber. Kiedyś napiszę o niej troszki więcej.
Z racji jej specyficznego ułożenia ciała, Pati nazwała go Salba Hold, ja nadałam mu nieco polskiego i swojskiego klimatu i ochrzciłam: łokciopupościskacz ;)
Oto i ono:
A oto trochę inna forma gemini:
Oraz wejście z powyższego Gemini do Umbrelli:
Dziękuję za uwagę :)
Dobranoc!
poniedziałek, 22 lipca 2013
poniedziałek, 8 lipca 2013
I'm not freak, I'm passionate, czyli warsztaty z Marion Crampe
Ostatni czwartek był jednym z przełomowych dni, jeśli chodzi o moją przygodę z pole dance. Dlaczego? Bo do Polski przyleciała Marion Crampe - jedna z moich najulubieńszych pole dancerek. Jak tylko dowiedziałam się, że będzie, natychmiast zapisałam się na warsztaty. Nie jestem typem człowieka, który jara się byle czym, ale przyznam się wam szczerze, że na to spotkanie czekałam z niecierpliwością. I nie zawiodłam się ani trochę!
Marion Crampe, która przyleciała do nas z Francji jest prawdziwą pasjonatką. Na przywitanie wypaliła: I'm not a freak. I'm just passionate. I to akurat się zgadza. Widać to w każdym jej ruchu - ona ten sport kocha. Ale (!) jest wymagającym nauczycielem. Jak trzeba krzyknie, a za chwilę cię ściska i całuje gratulując, że tak szybko ci coś wyszło. Jest samoukiem, ale nam radziła pracować w grupie. Powiedziała, że ona nie miała takiej możliwości.
Zacznijmy jednak od początku!
Jestem supermarketem
Marion zaczęła zajęcia od zakomunikowania, że dziś jest dla nas supermarketem. A my zgarniamy jej wiedzę i doświadczenie jak towar. No dobra... pomyślałam. No to będę brała garściami! I wzięłam :)
Zaskoczyła mnie jej rozgrzewka. Mało dynamiczna, złożona w większości z ćwiczeń rozciągających i rozgrzewających same stawy. Fakt - było duszno i parno jak w piekle, więc i tak po 3 minutach byłyśmy już mokre, ale mimo wszystko zdziwiło mnie to. Dowiedziałam się za to kilku przydatnych informacji dotyczących tego jakie części ciała trzeba rozciągać bardziej niż inne (np. przyczep mięśnia czworogłowego), bo bez tego trudno wykonać większość figur. Każdy, kto zna Marion z filmików wie, że jest rozciągnięta jak sku&^%n. Ale napełniła me serce nadzieją, kiedy zapewniła, że gdy zaczynała nie była za szczególnie rozciągnięta. Wiem, że uprawiała balet i tańczyła jazz, więc nie wierze jej do końca, ale jeśli nie była człowiekiem gumą (a teraz jest), to i dla nas, zwykłych śmiertelników jest szansa. W końcu ona zajmuje się pole dance od 7 lat! Powiedziała, że wszystko jest w głowie i w odpowiednim podejściu do swojego ciała. I z tym zgadzam się w 100%.
Trochę obawiałam się tej lekcji, ale okazało się, że mimo, iż nowe triki nie należą do najłatwiejszych, dajemy sobie z nimi radę (lepiej lub gorzej, ale jednak). Oczywiście nie zdradzę wam tu teraz wszystkiego, bo jak wiadomo nie da się tego opisać słowami, ale jak tylko trochę poćwiczę i wejdę na salę, podrzucę jakąś fotkię. Nie mogę też doczekać się lekcji z moimi dziewczynami. Mam im tyle do przekazania!
Marion jest świetna metodycznie i dała nam kilka ważnych rad jak radzić sobie ze spinem. Już wiedziała, że w Polsce rzadko ćwiczymy na kręconych rurkach. Jej zdaniem są o 100% lepsze, bo piękniej eksponują ciało w ruchu z każdej strony. Co więcej, powiedziała, że musimy przezwyciężyć wrażenie, że rurka jest inna. Jest dokładnie taka sama, tylko się kręci. Oczywiście my wiemy, że niektóre figury na spinie są łatwiejsze, a inne trudniej jest wykonać. Tak czy owak ma rację - trzeba się z tymi spinami przeprosić. Po drugie umiejętne rozłożenie siły i większy spokój. To były jej kolejne rady. Zwracała uwagę na ułożenie stóp i linie ciała. Każdy detal był ważny. Nawet w sposobie nauki widać u niej prawdziwą pasję... w dodatku taką, która zaraża!
Po zajęciach z nią uwierzyłam bardziej w siebie. Wiedziałam, że mogę więcej niż mi się wydawało i kiedy spojrzałam na pole dance jej oczami, poczułam jeszcze silniejsza miłość do rurki (tak wiem, rzyg tęczą. Być może to co piszę brzmi jak frazes, ale naprawdę mam nową, jeszcze większą motywację do pracy). Niewiele osób jest w stanie sprawić, że wydaje ci się, że możesz wszystko. Jasne, że bez jej pomocy trudno byłoby mi tak szybko wykonać wszystkie nowe figury, ale Marion sprawiła, że uwierzyłam, że nie ma rzeczy niemożliwych. Naprawdę jaram się nią oporowo!
Na końcu były uściski i autografy, dostałam super wpis. Nareszcie ktoś docenił mój największy atut rurkowy - siłę :) bo szpagatowiec to ze mnie średni...
I teraz najlepsze! Wychodząc z sali szybko zapisałam sobie wszystko na kartce, bo na warsztatach nie można robić zdjęć, ale na szczęście Marion podczas swojego występu na Pole Dance Cup 2013 pokazała wszystkie triki. Ha! Mam ściągę!
Nie przegapcie następnych warsztatów. Jest wyjątkowa i warta każdych pieniędzy! ;)
Marion Crampe, która przyleciała do nas z Francji jest prawdziwą pasjonatką. Na przywitanie wypaliła: I'm not a freak. I'm just passionate. I to akurat się zgadza. Widać to w każdym jej ruchu - ona ten sport kocha. Ale (!) jest wymagającym nauczycielem. Jak trzeba krzyknie, a za chwilę cię ściska i całuje gratulując, że tak szybko ci coś wyszło. Jest samoukiem, ale nam radziła pracować w grupie. Powiedziała, że ona nie miała takiej możliwości.
Zacznijmy jednak od początku!
Jestem supermarketem
Marion zaczęła zajęcia od zakomunikowania, że dziś jest dla nas supermarketem. A my zgarniamy jej wiedzę i doświadczenie jak towar. No dobra... pomyślałam. No to będę brała garściami! I wzięłam :)
Zaskoczyła mnie jej rozgrzewka. Mało dynamiczna, złożona w większości z ćwiczeń rozciągających i rozgrzewających same stawy. Fakt - było duszno i parno jak w piekle, więc i tak po 3 minutach byłyśmy już mokre, ale mimo wszystko zdziwiło mnie to. Dowiedziałam się za to kilku przydatnych informacji dotyczących tego jakie części ciała trzeba rozciągać bardziej niż inne (np. przyczep mięśnia czworogłowego), bo bez tego trudno wykonać większość figur. Każdy, kto zna Marion z filmików wie, że jest rozciągnięta jak sku&^%n. Ale napełniła me serce nadzieją, kiedy zapewniła, że gdy zaczynała nie była za szczególnie rozciągnięta. Wiem, że uprawiała balet i tańczyła jazz, więc nie wierze jej do końca, ale jeśli nie była człowiekiem gumą (a teraz jest), to i dla nas, zwykłych śmiertelników jest szansa. W końcu ona zajmuje się pole dance od 7 lat! Powiedziała, że wszystko jest w głowie i w odpowiednim podejściu do swojego ciała. I z tym zgadzam się w 100%.
Trochę obawiałam się tej lekcji, ale okazało się, że mimo, iż nowe triki nie należą do najłatwiejszych, dajemy sobie z nimi radę (lepiej lub gorzej, ale jednak). Oczywiście nie zdradzę wam tu teraz wszystkiego, bo jak wiadomo nie da się tego opisać słowami, ale jak tylko trochę poćwiczę i wejdę na salę, podrzucę jakąś fotkię. Nie mogę też doczekać się lekcji z moimi dziewczynami. Mam im tyle do przekazania!
Marion jest świetna metodycznie i dała nam kilka ważnych rad jak radzić sobie ze spinem. Już wiedziała, że w Polsce rzadko ćwiczymy na kręconych rurkach. Jej zdaniem są o 100% lepsze, bo piękniej eksponują ciało w ruchu z każdej strony. Co więcej, powiedziała, że musimy przezwyciężyć wrażenie, że rurka jest inna. Jest dokładnie taka sama, tylko się kręci. Oczywiście my wiemy, że niektóre figury na spinie są łatwiejsze, a inne trudniej jest wykonać. Tak czy owak ma rację - trzeba się z tymi spinami przeprosić. Po drugie umiejętne rozłożenie siły i większy spokój. To były jej kolejne rady. Zwracała uwagę na ułożenie stóp i linie ciała. Każdy detal był ważny. Nawet w sposobie nauki widać u niej prawdziwą pasję... w dodatku taką, która zaraża!
Po zajęciach z nią uwierzyłam bardziej w siebie. Wiedziałam, że mogę więcej niż mi się wydawało i kiedy spojrzałam na pole dance jej oczami, poczułam jeszcze silniejsza miłość do rurki (tak wiem, rzyg tęczą. Być może to co piszę brzmi jak frazes, ale naprawdę mam nową, jeszcze większą motywację do pracy). Niewiele osób jest w stanie sprawić, że wydaje ci się, że możesz wszystko. Jasne, że bez jej pomocy trudno byłoby mi tak szybko wykonać wszystkie nowe figury, ale Marion sprawiła, że uwierzyłam, że nie ma rzeczy niemożliwych. Naprawdę jaram się nią oporowo!
Na końcu były uściski i autografy, dostałam super wpis. Nareszcie ktoś docenił mój największy atut rurkowy - siłę :) bo szpagatowiec to ze mnie średni...
I teraz najlepsze! Wychodząc z sali szybko zapisałam sobie wszystko na kartce, bo na warsztatach nie można robić zdjęć, ale na szczęście Marion podczas swojego występu na Pole Dance Cup 2013 pokazała wszystkie triki. Ha! Mam ściągę!
Nie przegapcie następnych warsztatów. Jest wyjątkowa i warta każdych pieniędzy! ;)
wtorek, 2 lipca 2013
Jak żyć, czyli trochę o rozciąganiu
Kiedyś już pisałam na ten temat, potem obiecałam sobie, że będę wracać do tego tematu, zwłaszcza, że to jednak pole dance i stretching jest bliski naszemu sercu ;)
Od jakiegoś czasu współpracuję z portalem Hellozdrowie.pl. Miałam tam okazję powiedzieć parę słów na temat rozciągania odprężonego. Niestety dosłownie parę słów, bo jak wiadomo czas antenowy jest na wagę złota i nikt już nie chce oglądać elaboratów.
Zostawiam wam tu link, ale oprócz tego zapewniam, że nie jest to moje ostatnie słowo! Chce napisać o rozciąganiu do szpagatu wraz z galerią poszczególnych ćwiczeń.
http://www.hellozdrowie.pl/ruch/cwiczenia-rozciagajace-rob-je-dobrze
W ramach dygresji chciałam ku pokrzepieniu serc tych mniej rozciągniętych powiedzieć, że da się. I nawet jeśli ma ci to zająć dużo czasu - bądź konsekwentna! Ci, którzy śledzą bloga, wiedzą, że mam za sobą trzy poważne naderwania. Jedno na tyle poważne, że kawałek ścięgna oderwało się od kości. Lekarz powiedział, że z tak masywną blizną nigdy tej nogi nie rozciągnę (miejsce dość niefortunne, bo to przyczep mięśnia dwugłowego). Tak więc zgodnie z powiedzeniem: NO TO PATRZ, ogarnęłam ten temat! Idealnie nie jest, ale jeszcze będzie :)
(Dla zainteresowanych, jeszcze długo po zerwaniu, nie mogłam schylić się nawet, żeby dotknąć kolana...)
Szykuję też dla was post o ćwiczeniach wzmacniających plecy. Zauważyłam na zajęciach, że 99% kobitek ma z tym duże problemy. Oprócz brzucha, mocne mięśnie pleców bardzo się przydają, a poza tym chronią nasz kręgosłup przed kontuzjami! Stay tuned - pracuję nad tym! :)
Od jakiegoś czasu współpracuję z portalem Hellozdrowie.pl. Miałam tam okazję powiedzieć parę słów na temat rozciągania odprężonego. Niestety dosłownie parę słów, bo jak wiadomo czas antenowy jest na wagę złota i nikt już nie chce oglądać elaboratów.
Zostawiam wam tu link, ale oprócz tego zapewniam, że nie jest to moje ostatnie słowo! Chce napisać o rozciąganiu do szpagatu wraz z galerią poszczególnych ćwiczeń.
http://www.hellozdrowie.pl/ruch/cwiczenia-rozciagajace-rob-je-dobrze
W ramach dygresji chciałam ku pokrzepieniu serc tych mniej rozciągniętych powiedzieć, że da się. I nawet jeśli ma ci to zająć dużo czasu - bądź konsekwentna! Ci, którzy śledzą bloga, wiedzą, że mam za sobą trzy poważne naderwania. Jedno na tyle poważne, że kawałek ścięgna oderwało się od kości. Lekarz powiedział, że z tak masywną blizną nigdy tej nogi nie rozciągnę (miejsce dość niefortunne, bo to przyczep mięśnia dwugłowego). Tak więc zgodnie z powiedzeniem: NO TO PATRZ, ogarnęłam ten temat! Idealnie nie jest, ale jeszcze będzie :)
(Dla zainteresowanych, jeszcze długo po zerwaniu, nie mogłam schylić się nawet, żeby dotknąć kolana...)
Szykuję też dla was post o ćwiczeniach wzmacniających plecy. Zauważyłam na zajęciach, że 99% kobitek ma z tym duże problemy. Oprócz brzucha, mocne mięśnie pleców bardzo się przydają, a poza tym chronią nasz kręgosłup przed kontuzjami! Stay tuned - pracuję nad tym! :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)