Wprawdzie od mistrzostw minęła mała chwilka, nie mniej jednak postanowiłam napisać kilka słów o Asi Deryboskiej, która reprezentowała nas dzielnie pod koniec listopada w Singarurze. Asia startowała w kategorii Masters Division, czyli w kategorii dla osób po 40 roku życia. W rezultacie wywalczyła brązowy medal :) Hurra! Napisałam do Asi, bo byłam ciekawa ile czasu zajęły jej przygotowania, jak wyglądają takie mistrzostwa i jak je sobie wspomina :)
- Do zawodów przygotowywałam sie około miesiąca i była to ciężka praca, bo musiałam godzić własne treningi, dom z dwójką dzieci oraz zajęcia w studio. Naprawdę lekko nie było. Czułam,że mam za mało czasu. Bałam się wyjazdu, ponieważ jechałam sama bez kogokolwiek, kto podtrzymałby mnie na duchu itd. Bałam się zmiany czasu i tego ,że będę zmęczona. Kategoria Masters to kategoria osób od 40-go roku życia. Z dwunastu osób które zgłosiły sie do zawodów zakwalifikowano do finału mnie,Joannę Littlewood Johnson oraz Gretę Pontarelli. Same zawody były przygotowane bardzo profesjonalnie: wynajęty Teatr, rurki 45 mm na wysokości ok 3,50 m, garderoby i całe zaplecze. Wszystko zapięte na ostatni guzik. Jedyny mankament to światła, które rozgrzewały rurki, a wówczas szybciej pociły się ręce. Generalnie wyjazd był dla mnie bardzo motywujący. Wiem, że wiele muszę dopracować. Nie jestem zadowolona ze swojego pokazu, przede wszystkim dlatego, że tak jak przypuszczałam nie zdążyłam sie zaaklimatyzować i byłam potwornie zmęczona, co spowodowało,że popełniłam błędy w układzie. Myślę, że jeżeli zdecyduje sie jeszcze na jakiekolwiek zawody to będą one w Europie w naszej strefie czasowej, a nie poza nią.
Jakiś czas temu robiłam z Asią wywiad dla serwisu fitness.sport.pl, gdzie powiedziała mi trochę więcej o sobie.
Sylwetka naszej medalistki:
Tańczę od 10 roku życia. Zaczynałam w Szkole baletowej w Warszawie, którą ukończyłam jako profesjonalna tancerka. Po szkole dostałam angaż do Mazowsza ale nigdy tam nie zatańczyłam. Wolałam taniec współczesny, więc poszukałam czegoś dla siebie w grupie tanecznej, która jeździła na kontrakty zagraniczne . Pracowałam tak przez 6 lat. Zwiedziłam pół świata i wiele się nauczyłam, tam też po raz pierwszy miałam styczność z rurką, ale nie zaangażowałam się, bo bardziej interesował mnie teatr.
O Pole dance fitness usłyszałam w 2009 roku, kiedy koleżanka zapytała mnie czy nie poprowadziłabym zajęć w szkole. Wtedy zaczęłam szukać i oglądać. Natknęłam się na filmiki z FELIX CANE i oszalałam. Wiedziałam już, że chcę to robić!! Okazała się moją inspiracją! Zaczęłam trenować, zakupiłam cały zestaw płyt instruktażowych i kiedy poczułam się na siłach - zaczęłam pracę jako instruktor. Wówczas nie pracowałam już w teatrze, byłam na etapie zmiany z tancerki w instruktora, ukończyłam odpowiednie kursy, a Pole Dance mnie uzależnił, pochłonął całkowicie i stał się moją pasją, hobby i pracą.
Obecnie Asia prowadzi swoją własną szkołę - PoleArt studio.
Filmików z mistrzostw jeszcze nie ma, ale z pewnością niedługo się pojawią.
Podziwiam jak można być tak rozciągniętym ;) Myślałam o kursie wakacyjnym z Pole Dance, to świetna forma treningu wszystkich mięśni ciała i przy okazji rozciąganie, co uwielbiam najbardziej
OdpowiedzUsuń