niedziela, 17 lutego 2013

Jak się nie ma co się lubi... to się lubi co się ma

Zdarza wam się czasem oglądać filmy znanych i naprawdę dobrych pole dancerek? Głupie pytanie. Czy oglądacie czasem takie filmy i z zazdrością myślicie sobie: jak one to robią? Przecież to niemożliwe, albo:
- tego nie mógł zrobić człowiek...
Większość z was pewnie tak :)
Domyślam się również, że z pewnością towarzyszą temu myśli - na co jeszcze stać moje ciało? Czy możliwe jest w pewnym wieku takie rozciągnięcie albo wyrobienie takieeej siły?

Ja też się zastanawiam... :]

I wydaje mi się, że jedna całkiem niegłupia rzecz przyszła mi do głowy. Z pewnością jedne elementy wychodzą wam na rurze lepiej - a inne przychodzą z większym trudem. Jedna osoba świetnie radzi sobie ze wszystkimi kręceniami, inna nie boi się próbować skomplikowanych figur do góry nogami. Jeszcze inna jest szpagatowa albo naturalnie silna.

Nie próbujcie mieć wszystkiego na raz. Nie patrzcie na zajęciach z zazdrością na koleżanki obok myśląc sobie: czemu jej wychodzi to tak szybko, a mi jakoś nie może?!
Wyluzujcie i dajcie sobie czas. Proponuję skupić się na tych elementach, które wychodzą wam lepiej i uczynić z nich swój atut. Wcale nie mam na myśli skupienie się tylko na szpagatowych rzeczach, bo na inne nie mamy siły albo odwrotnie. Rozwijajcie się wszechstronnie, ale doceniajcie swoje mocne strony! Każdy z pewnością takie ma. Szlifujcie to co już wychodzi w najmniejszych szczegółach, a to co się nie udaje - ćwiczcie, ćwiczcie i jeszcze raz ćwiczcie. Nie odkładajcie trików do worka pt."tego nigdy nie zrobię". Włóżcie go raczej do worka - "na potem".



Do niektórych figur (w sumie większości) potrzebne jest solidne przygotowanie fizyczne. Nie przeskoczymy samych siebie (tzn zdarza się to wyjątkowo). Nie znaczy to jednak, że nie zrobimy tego nigdy. Jeśli naprawdę kochacie ten sport - musicie włożyć w niego sporo pracy - również poza salą rurkową. Brzuchy, pompki, deski, ćwiczenia stabilizacyjne, solidne rozciąganie - powinny stać się częścią naszej codziennej rutyny. Fajnie zorganizować to sobie tak, żeby inne treningi były nie tylko uzupełnieniem pole dance, ale również przyjemnością, która sama w sobie sprawi, że będziemy coraz lepsi.

Oglądałam ostatnio wiele filmików Zorayi Judd. Wiem, że każdy ma swoich faworytów. Ona może się komuś podobać bardziej lub mniej, ale dla mnie jest niesamowita. Ma swój własny dziki styl, trzyma się go i ja to kupuję.
Głównie podziwiam ją za siłę. Kurde - babka naprawdę ma parę! Ale dzięki temu zwróciłam też uwagę, że nie jest jakoś specjalnie rozciągnięta (tzn jest - tyle ile trzeba, ale to nie szpagatowe figury są jej najmocniejszą stroną) i to widać bo na pokazach - skupia się głównie na siłówce. Czy wygląda to gorzej? Ależ skąd! Większość osób jest pod takim wrażeniem tego co robi, że nawet nie zauważa braku elementów, które ona zmyślnie omija ;)

Zobaczcie np. na ten pokaz - czy widzicie tu jakiś szpagat? :)



A więc podsumowując - na pewno jest coś w czym czujecie się mocniejsi - weźcie przykład z tej siłaczki i pielęgnujcie te plusy. Polubcie je i cieszcie się nimi! Jeszcze będzie czas na podbijanie świata - powoli... w swoim tempie ;]