wtorek, 18 grudnia 2012
Do more than just exist
Do more than just exist - napisała mi dziś przyjaciółka na skitranej pokątnie karteczce... Stało się to po tym jak skończyłam swój monolog dotyczący braku radości z życia - czy coś w tym stylu. Macie tak czasem, że dopada was życiowy marazm i okrutny, wszechogarniający brak chęci do działania? Ja tak ostatnio mam. Po tym jak zamknęli moje czasopismo i zabrakło pracy, która totalnie mnie uskrzydlała po prostu przestało mi się chcieć.
Zanim znalazłam tą małą karteczkę jechałam z Karolą (to ta moja przyjaciółka) na zajęcia i marudziłam jej coś w rodzaju:
- Co ze mnie za trener?! Jak mam zarazić dziewczyny pozytywną energią na zajęciach skoro sama jej nie mam?!
Karola: - a masz je zarażać?
- Powinnam.
- Więc może bierz tą energię od nich?
Tak zrobiłam.
Nie chcę i nie zamierzam zamieniać się w drugą Chodakowską, ale kiedy przedzierałam się przez ten śnieg na zajęcia to myślałam sobie, że tym razem to powinnam zacząć od braw. Dla dziewczyn! Za to że przyszły (cholera wciąż brzmię jak Chodakowska)... :/
Weszłam i naprawdę ucieszyłam się, że tam byłyście. Nie będę nazywała moich kursantek aniołkami, ani serduszkami, ani tym bardziej duszeczkami. Właściwie niczym co kończy się na -ki. Nie zamierzam mówić, że świat jest piękny, a ludzie na nim są zawsze shiny i happy. Nie są i nie będą (a już na bank w tym zasranym kraju). Życie jest pełne cierpienia i zgrzytania zębami... i to czego należy uczyć to tego jak w tym wszystkim się odnaleźć, jak z godnością znosić, jak sobie pomóc przebrnąć przez gówniany dzień. Jak pozostać twardym kiedy na świecie dzieje się tyle nikczemności i jak w tym zalewie ludzkiej złośliwości wciąż pozostać człowiekiem. Nie aniołkujmy! Życie nie jest różową chmurką! Ale z jednym się zgodzę. Trzeba cisnąć do przodu mimo wszystko. Trzeba znaleźć chwile w ciągu dnia tylko dla siebie. Chwilę, która pozwoli ci zapomnieć o śniegu, mrozie, fatalnym facecie, który czeka w domu lub co (dla poniektórych) gorsze - nie czeka wcale... Tą chwilą jest właśnie sport! Oczywiście nie wszyscy się w tym momencie ze mną zgodzą - ale to nie dla nich piszę tego bloga. Nieważne czy twoją pasją jest pole dance, tennis, golf czy joga. Ta chwila w ciągu dnia, którą poświęcasz na swoją aktywność daje ci wolność! Czytaj uważnie - prawdziwą wolność. Bo gdy skupisz się na swoim ciele, przekraczaniu jego możliwości, a jednocześnie przezwyciężaniu barier i zahamowań - będzie ci lepiej. Nie mówię, że doskonale, ale z pewnością lżej. Przez tą godzinę masz czuć każdy mięsień, ścięgno i rytm swojego serca. Liczy się tylko to, żeby dać radę. Tu nie ma miejsca na słabości. Tu masz walczyć - ze sobą! I ja takie treningi lubię prowadzić. Czas, w którym nie ma miejsca na problemy inne niż "paląca noga" jest czasem świętym. Czas, który poświęcamy dla swojego ciała jest czasem, który leczy duszę, resetuje głowę, oczyszcza, pomaga poczuć się i wyglądać lepiej. Jesteśmy silniejsi fizycznie i psychicznie, bo wychodzimy gotowe zmierzyć się z kolejnym gównianym dniem. I radzimy sobie z nim lepiej niż siedząc z drinkiem pod kołdrą (nie, żeby takie rozwiązania były zupełnie niewskazane) ;)
I ja każdemu znalezienia takiej sportowej zawziętości życzę!
Dziś czerpałam od Was energię i cholera - muszę to napisać: dziękuję. To pozwoliło mi wrócić do domu ze znacznie lepszym samopoczuciem niż wtedy, gdy z domu wychodziłam. Bo to pozwoliło mi spiąć poślady (nie tylko dosłownie) i znaleźć w sobie chęć do pisania, do zaczęcia wszystkiego od nowa, do znalezienia inspiracji. A najlepszą inspiracją są właśnie ludzie ;) To już POSTANOWIŁAM!
wtorek, 11 grudnia 2012
"pol dens" - czyli jak to się czyta?!
Trenuję pole dance od... ponad dwóch lat i mimo, że przez ten czas zdążył stać się już naprawdę popularnym sportem, jego fani wciąż mają problemy z wymową. Kiedy zaczynałam - nie dziwiło mnie to. Mało kto wtedy wiedział co to w ogóle jest. Ale kiedy dziś słyszę kwiatki w stylu: trenujesz pool dance? - trafia mnie szlag! Jest to tym bardziej dziwne, że kłopot mają nawet osoby świetnie mówiące po angielsku.
Polo dens?
Pool dance lub co gorsza pool dansing?
Pol dans?
NIE!
Polo - to gra rozgrywana konno na trawiastym boisku przez dwie czteroosobowe drużyny.
PolE - służy zwykle do uprawy... ewentualnie na POLE w niektórych rejonach Polski się wychodzi (wymienne na "dwór")
Pool - to basen na litość boską!
PRAWIDŁOWA FORMA - Pole - czytaj: /pəʊl/ (brzmi trochę jak imię Paul po angielsku :) ) i oznacza drążek. Dla miłośników teorii o stripteasie dalszy ciąg tłumaczenia - pionowy drążek sportowy znany od lat z cyrkowych akrobacji.
I ten Pole /pəʊl/ dance nie ma nic wspólnego z końmi, wodą ani ziemią rolną. (chyba, że mówimy o zaliczeniu gleby - to już prędzej :)
DZIĘKUJĘ WSZYSTKIM ZA UWAGĘ - PROSZĘ PRZEKAZAĆ DALEJ :D
Polo dens?
Pool dance lub co gorsza pool dansing?
Pol dans?
NIE!
Polo - to gra rozgrywana konno na trawiastym boisku przez dwie czteroosobowe drużyny.
PolE - służy zwykle do uprawy... ewentualnie na POLE w niektórych rejonach Polski się wychodzi (wymienne na "dwór")
Pool - to basen na litość boską!
PRAWIDŁOWA FORMA - Pole - czytaj: /pəʊl/ (brzmi trochę jak imię Paul po angielsku :) ) i oznacza drążek. Dla miłośników teorii o stripteasie dalszy ciąg tłumaczenia - pionowy drążek sportowy znany od lat z cyrkowych akrobacji.
I ten Pole /pəʊl/ dance nie ma nic wspólnego z końmi, wodą ani ziemią rolną. (chyba, że mówimy o zaliczeniu gleby - to już prędzej :)
DZIĘKUJĘ WSZYSTKIM ZA UWAGĘ - PROSZĘ PRZEKAZAĆ DALEJ :D
Subskrybuj:
Posty (Atom)